Motyl na płatku gerbera...
Gerbery złociutkie stoją na oknie,
choć razem w bukiecie,
to jednak samotnie...
choć razem w bukiecie,
to jednak samotnie...
w poświacie nocy słodko skąpane,
z chwilą przelotnych marzeń porwane...
z chwilą przelotnych marzeń porwane...
a każdy z nich w inną stronę główkę gnie,
zanurzony w letniej nocy gorącym śnie...
zanurzony w letniej nocy gorącym śnie...
i tylko jeden z nich nie śpi, spogląda, patrzy,
uśmiecha się, choć wygląda jak inne
symbolizuje mi właśnie Cie...
A Ty pytasz mnie czasem czyś jedyny jest...
odpowiedź jest prosta, zawsze ta sama...
mimo iż kwieciem łąka usłana,
odpowiedź jest prosta, zawsze ta sama...
mimo iż kwieciem łąka usłana,
mimo zapachów nęcących motyla
on zawsze wie który kwiat mu sprzyja.
On zawsze wie w płatkach czyich
ukoić żal i boleść chwili,
gdzie wypłakać sensu życia zwątpienie,
gdzie znaleźć słodsze niż miód ukojenie,
w którym nektarze poznać spełnienie...
Nie pytaj więc czy szczęście motylowi jest dane...
jutro nastanie następny ranek...
przyleci on znowu prosto do swego kwiatu
by chronić się przed pyłku ścieraniem...
połączony z nim miłością
i gdy nastanie kres - umieraniem.
Like a devil
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz